Rowerowy 3 maja: Lublin - Świdnik
04:26Ostatniego dnia majówki postanowiliśmy nadrobić trochę leniwy dzień drugi i odwiedzić lotnisko w Świdniku. Myśl główna: minimum 50 kilometrów. Myśl poboczna: a może by tak zdążyć na jakiś odlot...? No i zdążyliśmy praktycznie w ostatniej chwili :)
Przebieg trasy: Lublin Dziesiąta -> Wilczopole -> Świdnik, Port Lotniczy -> Mełgiew -> Świdnik Duży -> Lublin Tatary -> Lublin Dziesiąta
Dystans: 55,05 km
Czas jazdy (bez postojów): 3h 17min 34s
Do Świdnika nie wybieraliśmy trasy możliwie najkrótszej, bo po co? ;) Przejechaliśmy przez Wilczopole, spokojną i cichą miejscowość z ładnymi widokami i nie najgorszym asfaltem. Jak na razie jest to jedna z najmilej kojarzących mi się pobliskich wsi. Na drugą stronę ekspresówki S12 prowadzi w Kazimierzówce kładka pieszo-rowerowa przy Kościele Matki Boskiej Częstochoskiej.
Okolice wsi Wilczopole |
Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej w Kazimierzówce |
Droga S12, Kazimierzówka |
Potem już tylko chwila pedałowania przez Świdnik i dojeżdżamy na Lotnisko. Droga jest łatwa i dobrze oznakowana. Tutaj jednak - jeśli przyjechaliśmy zobaczyć start - mamy do wyboru albo oglądać jazdę samolotu stojąc z jednej strony budynku, albo oderwanie się samolotu od ziemi stojąc z drugiej strony budynku...
Port Lotniczy Lublin w Świdniku |
Port Lotniczy Lublin w Świdniku, pas startowy |
Stacja kolejowa Port Lotniczy Lublin |
Jak się później okazało, pas startowy prezentuje się dużo lepiej z drugiej strony lotniska - od Świdnika Dużego. Dojechaliśmy tam
nieco okrężną drogą, bo przez Mełgiew, gdzie zrobiliśmy krótki postój
nad stawem przy helikopterze (na pierwszym zdjęciu tytułowym). Idealne miejsce na kanapkę i wyciągnięcie nóg. Żeby się do
niego dostać trzeba tylko skręcić z ul. Lubelskiej w ul. 3 Maja.
Wcześniej z daleka widać kościół i to na niego się kierowaliśmy, a Staw
przy kościele odkryliśmy przypadkiem.
Do Lublina
wjechaliśmy od strony dzielnicy Tatary, a po drodze do domu zahaczyliśmy
jeszcze o tłumną w ciepłe dni ścieżkę rowerową przy Bystrzycy.
Podsumowując majówkę - przez trzy dni przepedałowaliśmy łącznie 123,99 km oraz 7h 27min! Co nas raduje, niemniej #szykujemysięnawięcej ! :)
2 komentarze
Jeny, ale zazdroszczę takiej majóweczki, ja jedynie w weekend majowy przejechałam z synkiem 8 km ;) ale jeszcze nadrobimy na pewno. Zdjęcia są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńNadrobicie, nadrobicie! Poza tym najlepiej zaczynać sezon od krótkich tras, ja najpierw jeździłam 10km na trasie dom-praca-dom ;)Mam nadzieję, że szykuje nam się piękne ciepłe i lato, bo już nie mogę doczekać się kolejnych wyjazdów :)
Usuń